Dziś wpis o suplementach diety. Wiem, że są one często brane bezpodstawnie, ponieważ witaminek nigdy dość, ale to nieprawda! Sama suplementuję niektóre składniki, ale nie dlatego, że tak mi się chce, a muszę i jest to decyzja lekarza, bądź jak mój organizm szwankuje sama sprawdzam, czy nie mam żadnych niedoborów. Nie łykam nic "na zapas" i Wy też tego nie róbcie. Wiele się słyszy, że wybierając wszelkie substancje, których brakuje naszemu organizmowi do prawidłowego funkcjonowania, warto wybrać lek, a nie suplement. I wiecie co? W zasadzie tak, ale nie zawsze to jest dobrym rozwiązaniem. W dalszej części tekstu wyjaśnię czym się różnią suplementy od leków i przedstawię moje małe, kapsułkowe odkrycie. Zaznaczę też, że nie jestem żadnym lekarzem, ani farmaceutą, tylko jedynie hobbystycznie posiadam dyplom specjalisty dietetyka.
Leki a suplementy
Leki, jaki ich sama nazwa wskazuje mają za zadanie leczyć i zapobiegać chorobom. Natomiast suplementy należą do środków spożywczych, które zaleca się do uzupełnienia codziennej diety przy ewentualnych niedoborach. Oba produkty, aby przejść do obrotu muszą przejść również pewne procedury (leki bardziej rygorystyczne). Różnią się one od siebie i póki co nie będę rozpisywać się na ten temat, a jedynie wspomnę, że na opakowaniach leków muszą być zamieszczone szczegółowe informacje o wskazaniach, konkretnej dawce itp. Natomiast suplementy nie muszą mieć takiego obszernego opisu, lecz jedynie sugestie. I oczywiście większość leków kupimy na receptę, choć są wyjątki. Suplementy zaś możemy nabyć bez recepty. Nie będę Was przekonywać, że coś jest lepsze, a coś gorsze, bo to zależy od danego organizmu i jego potrzeb.
Dobre suplementy
Jeśli wybierzemy suplementy, to warto kupić te sprawdzone, dobrej jakości. Na rynku nie brakuje produktów, które najzwyczajniej zamiast działać, jednie czyszczą nasz portfel. Należy również pamiętać o przyjmowaniu deklarowanych dawek, ponieważ zbyt duże przyniosą więcej problemów aniżeli korzyści. Wszystko róbmy z głową!
Suplementy Grinday
Już jakiś czas temu miałam okazję przetestować suplementy Grinday, które w swoim składzie zawierają standaryzowane ekstrakty roślinne będące gwarancją procentowej zawartości substancji aktywnej działającej na organizm. W kapsułkach nie ma żadnych wypełniaczy, barwników i konserwantów, a jedynie certyfikowane ekstrakty roślinne. I może to kogoś zaciekawi, ale produkty Grinday idealnie nadają się dla wegan. Przyznam szczerze, że marka obiła mi się o uszy, ale tak naprawdę jej nie znałam. Poszperałam trochę w internecie i znalazłam pochlebne opinie na temat suplementów Grinday. Zrobiłam kolejny krok i postanowiłam w ramach współpracy przetestować produkty na sobie. Jeśliby się nie sprawdziły, to na pewno nie powstałby ten artykuł. W moje ręce trafiły dwa produkty, o których przeczytacie poniżej.
Wegańska witamina D3
W sumie, czy suplement jest wegański czy nie, to właściwie mnie zbytnio nie interesuje, bo akurat pomimo, że bardzo lubię dania wege, jadam również mięso oraz produkty odzwierzęce. Dla mnie na pierwszym miejscu jest skuteczność. Jednakże wiem, że sporo osób sugeruje się tym czy specyfiki, które łykają są wege. W opakowaniu znajduje się 60 kapsułek witaminy D3 2000 IU, czyli całość starcza na 2 miesiące. Zawartość witaminy D3 w kapsułce została poparta badaniami laboratoryjnymi. Składa się ona w 100% z alg. Na co dzień muszę przyjmować witaminę D3 i wypisuje mi ją lekarz, ponieważ mam jedną z popularnych chorób kości. Regularnie sprawdzam też poziom witaminy D3, więc na bieżąco wiem ile muszę jej suplementować. Latem miałam normę, ale na pograniczu najniższego poziomu, więc pani doktor kazała mi go odrobinę podnieść i dalej przyjmować witaminę D3 jak zazwyczaj. I tutaj zamiast mojej sprawdzonej witaminy w formie leku miałam okazję wypróbować witaminę D3 od Grinday. Jestem po kontrolnych badaniach i jedyne co mogę Wam napisać, to suplement ten działa.
Mind Up na pamięć i koncentrację
To kolejny suplement, który dla Was przetestowałam. Ma on za zadanie wesprzeć pamięć oraz koncentrację dzięki zawartości ashwagandhy, żeń szenia koreańskiego i różeńca górskiego.W swoim składzie posiada certyfikowany i opatentowany składnik jakim jest Ashwagandha KSM-66®. To również wegański produkt, który posiada czysty skład. Tym razem w opakowaniu znajduje się 60 kapsułek, które staczają na miesiąc. Moje początki były trochę niezbyt konsekwentne, bo często zapominałam o przyjęciu suplementu i do końca nie wierzyłam w jego działanie. Dopiero po ponad tygodniu zaczęłam systematycznie przyjmować kapsułki. Jednak po zakończeniu całego słoiczka mogę śmiało powiedzieć, że suplement pozytywnie wpłynął na mój organizm. Zauważyłam, że mniej dopada mnie zmęczenie (a bywało ciężko, zrobiłam mnóstwo prywatnych badań, które nic nie wykazały) i bardziej mogę skupić się na pracy, gdzie miałam okres, że wszystko mnie rozpraszało. A często pracuję w domu, obok gra tv z bajkami i bawi się moja córka, czasami zerknę na telefon i nadal mogłam skupiać się na pracy przy laptopie. Mind Up sprawił, że wszystko wróciło do normy, uf. Dodam jeszcze od siebie, że jak również chcecie wypróbować ten suplement, to przeanalizujcie jego składniki i sprawdźcie, czy Wam nie zaszkodzi. Chociażby ashwagandha nie jest zalecana kobietom w ciąży, chorym na reumatoidalne zapalenie stawów, czy nadczynność tarczycy. Dlatego to sprawdźcie. Ja skonsultowałam branie suplementu z lekarzem.
Ogólnie jestem zadowolona z działania suplementów Grinday. W tych dwóch testowałam nie znalazłam niczego do czego mogłabym się przyczepić. Nawet opakowanie mi się podoba oraz forma łatwych do połykania kapsułek. Wysyłka również była szybka, więc wszystko przebiegło na plus.
Dajcie znać czy znacie markę Grinday i co suplementujecie? Czy łykacie suplementy, ponieważ "wydaje się" Wam, że potrzebuje tego organizm, czy robiliście konkretne badania? Czekam na Wasze komentarze.
Ja raczej staram się nie używać suplementów. A leki też biorę tylko w ostateczności.
OdpowiedzUsuńWłaśnie mówiłam przed chwilą do moich facetów, że D3 musimy kupić :)
OdpowiedzUsuńNie znam tej marki, ale też nie używam takich specyfików ;)
OdpowiedzUsuńNie znam suplementów Grinday, ale z czystej ciekawości chętnie je przetestuję, gdyż w okresie jesienno zimowym wolę zapobiegać chorobom niż je leczyć.
OdpowiedzUsuńPierwsze słyszę.
OdpowiedzUsuń