Jeśli śledzicie mojego bloga i konto na instagramie (@dibloguje) to wiecie, że dieta mojej córki jest dla mnie bardzo ważną kwestią.
Sama również staram się zdrowo odżywiać, lecz niestety gubią mnie... słodkości, nad czym zamierzam popracować.
W końcu kto jak kto, ale osobiście powinnam być dobrym przykładam dla Natalii.
Przyznam, że do niejadka jej daleko i tak naprawdę to nie mamy problemów żywieniowych.
Natalka lubi warzywa (w tym brokuła i brukselkę gotowaną na parze), wszelkie kasze oraz maślankę, jogurt naturalny...
W sumie tu jestem wzorem do naśladowania, bo bez warzyw na ciepło nie umiem żyć.
I jak każde dziecko tak i ją kuszą kolorowe łakocie oraz inne niezdrowe słodkości.
W domu razem robimy wartościowe przekąski, ale bywa, że zostanie poczęstowana nie tym, czym bym chciała...
No cóż, nie jestem mamą, która przesadza i popada w skrajności, więc ok, niech zje.
Na szczęście staram się, aby takie sytuacje były rzadkością.
Ach, czuję, że powoli odbiegam od tematu, a tak naprawdę chciałabym Wam przedstawić bardzo fajną książkę, która jest ciekawym i wartościowym źródłem wielu pysznych przepisów, które polubią nie tylko dzieci, ale również i dorośli.
Dodam, że spotkałam się z pozycjami, które proponują posiłki dla maluchów, ale po przeczytaniu składników miałam wątpliwości co do autora.
W końcu domowe jedzenie powinno być zdrowe i bez zbędnych dodatków, które oferują nam sklepu.
"AlaAntkowe BLW. Rośniemy! Domowa kuchnia dla małych i dużych" to bestseller, trzecia książka autorek popularnych poradników kucharskich z
przepisami dla najmłodszych, które są oparte na metodzie BLW.
Tym
razem autorki pomyślały o nieco starszych dzieciach!
Nie ważne czy Wasze Skarby wybrzydzają i nie lubią pewnych produktów, czy są otwarci na jedzenie tak jak moja córka - książka przyda się dla każdego rodzica.
Tym bardziej, że opisane receptury są smaczne oraz zdrowe i są doskonałą propozycją na posiłki dla całej rodziny.
Przyznam, że nie korzystałam z przepisów pań, bo sama mam mnóstwo pomysłów w swojej głowie, ale wiem, że wiele rodziców bardzo sobie chwali receptury z alaantkoweblw.pl.
Bywam na blogu, ponieważ lubię go śledzić i wiem, że to jedna z lepszych, wartościowych stron dotycząca odżywiania dzieci.
Książka opiera się na doświadczeniach autorek, które wiedzą, że dzieci potrafią przy jedzeniu grymasić i przez dłuższy czas jeść to samo.
Dlatego zaproponowały przepisy wpisujące się w gusta maluchów.
Są one nie tylko smaczne i zachęcające do spróbowania, ale również zdrowe oraz zapewniające wszystkie niezbędne składniki odżywcze.
W książce znajdują się przepisy na:
- domowe pieczywo i inne wypieki
- wartościowe śniadania
- szybkie dania obiadowe
- zdrowe desery
- przepisy na imprezy dla dzieci
Zostały one podzielone na następujące rozdziały:
- śniadania
- drugie śniadania
- obiady
- przekąski i desery
- kolacje
- okazje
- przepisy bazowe i porady
Oprócz tego książka zawiera wiele porad kuchennych i podpowiedzi ułatwiających kulinarne działania - również dla rodziców alergików.
Dodam, że każdy przepis zawiera oznaczenie, które informuje czy dane danie można zabrać da wynos, czy jest ekspresowe, wegetariańskie, nie zawiera glutenu, jajek, nabiału oraz czy można je przygotować wspólnie z dzieckiem.
Przy każdej recepturze znajdują się również przydatne uwagi.
Prawda, że wszystko wygląda apetycznie?
Choć szkoda, że nie każda opisana propozycja jest opatrzona takim kuszącym w zdjęciem...
Przy każdej recepturze znajdują się również przydatne uwagi.
Prawda, że wszystko wygląda apetycznie?
Choć szkoda, że nie każda opisana propozycja jest opatrzona takim kuszącym w zdjęciem...
Podsumowanie:
Książka jest bardzo ładnie wydana i jest doskonałą inspiracją na zbilansowane posiłki dla całej rodziny.
Wszystkie przepisy są dokładnie opisane, a wykorzystane w nich składniki łatwo dostępne.
Jedynie co mi trochę nie podpasowało to użycie cukru, co prawda trzcinowego, ale cukru.
Niestety nie należy on do zdrowych zamienników cukru i tak samo jak zwykły biały w około 99 % składa się z sacharozy.
Może warto byłoby pomyśleć o innych słodzidłach?
Tak samo z potrawami smażonymi...
Sama spożywam je bardzo rzadko i raczej to mój mąż jest ich amatorem, ale jak dla siebie oraz córki preferuję inną formę obróbki.
Szkoda również, że nie każdy przepis jest zilustrowany, ponieważ lubię wiedzieć jak finalnie wygląda potrawa.
Zresztą zdjęcia też są czynnikiem wpływającym na skuszenie się, aby przygotować konkretne danie.
Ale tylko do tego się czepiam.
W podsumowaniu książka bardzo przypadła mi do gustu i aby to udowodnić na blogu zamieszczę Wam kilka przepisów, które najbardziej mnie zaciekawiły.
Polecam!
Wszystkie przepisy są dokładnie opisane, a wykorzystane w nich składniki łatwo dostępne.
Jedynie co mi trochę nie podpasowało to użycie cukru, co prawda trzcinowego, ale cukru.
Niestety nie należy on do zdrowych zamienników cukru i tak samo jak zwykły biały w około 99 % składa się z sacharozy.
Może warto byłoby pomyśleć o innych słodzidłach?
Tak samo z potrawami smażonymi...
Sama spożywam je bardzo rzadko i raczej to mój mąż jest ich amatorem, ale jak dla siebie oraz córki preferuję inną formę obróbki.
Szkoda również, że nie każdy przepis jest zilustrowany, ponieważ lubię wiedzieć jak finalnie wygląda potrawa.
Zresztą zdjęcia też są czynnikiem wpływającym na skuszenie się, aby przygotować konkretne danie.
Ale tylko do tego się czepiam.
W podsumowaniu książka bardzo przypadła mi do gustu i aby to udowodnić na blogu zamieszczę Wam kilka przepisów, które najbardziej mnie zaciekawiły.
Ciasteczka orzechowe z czarnuszką. |
Polecam!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za każdy komentarz! Postaram się odpowiedzieć na każde pytanie. Miłego dnia!